Oferta w cenach detalicznych. Zaloguj się aby mieć dostęp do oferty w cenach hurtowych.
Sprzedaż tylko na faktury dla zalogowanych klientów

Działy

Kilka słów o książce:

U Johna Eldera Robisona w wieku dorosłym zdiagnozowano zespół Aspergera. Jego biografia to gorzka ale również zabawna historia człowieka, który ze swoich słabości potrafił uczynić ogromne zalety. Młodość autora przypadła na lata sześćdziesiąte. Po wyrzuceniu ze studiów związał się z grupami muzycznymi (m.in. KISS, Pink Floyd), dla których tworzył efekty dźwiękowe i wizualne. Na sprzęcie, który tworzył Robison grali również Judas Priest, Talking Heads, Blondie. Przez jakiś czas związał się z firmą Microvision tworzącą pierwsze gry telewizyjne. W tej chwili prowadzi firmę zajmującą się renowacją samochodów. Jego opowieść, to historia człowieka, który mimo problemów ze społecznym przystosowaniem charakterystycznym dla osób z zaburzeniami ze spektrum autyzmu, potrafił skoncentrować się na swojej pasji i dzielić ją z innymi. Pozwala też czytelnikowi zrozumieć świat osób komunikujących się w nieco odmienny sposób. Fragment: "Przez dziesięć lat wysłuchiwałem, jak szefowie mówili mi, że nie potrafię się komunikować ani pracować z innymi. Teraz stawka była wyższa i wyglądało na to, że komunikuję się z powodzeniem. Skąd to wiedziałem? Bo klienci wracali. A niektórzy z nich wpadali nawet z wizytą już po skończonej robocie. Znalazłem sobie niszę, w której wiele z cech aspergera działało na moją korzyść. Moje kompulsywne dążenie do tego, by na temat samochodów wiedzieć wszystko, zrobiło ze mnie znakomitego fachowca. Mój precyzyjny sposób wysławiania się sprawiał, że potrafiłem wyjaśniać prostymi słowami skomplikowane problemy. Mówiłem ludziom wszystko, co potrzebowali wiedzieć o swoich samochodach, i zwykle to doceniali. Moja niezdolność do czytania języka ciała i postawy powodowała – w branży w której dyskryminacja była na porządku dziennym – że wszystkich traktowałem tak samo." "Miałem dobre kilkanaście lat, kiedy wreszcie do mnie dotarło, że nie będę mordercą albo kimś jeszcze gorszym. Wtedy już rozumiałem, że unikanie kontaktu wzrokowego nie czyni ze mnie osoby podejrzanej czy krętacza, za to zacząłem się zastanawiać, dlaczego dla tak wielu dorosłych moje zachowanie było jednoznaczne z nieszczerością i krętactwem. Mniej więcej w tym samym czasie poznałem paru zakłamanych łajdaków, którzy patrzyli mi w oczy i doszedłem do wniosku, że narzekanie na mnie było w takim razie hipokryzją."

Dodaj swoją opinie