Kilka słów o książce:
O ile bez czekolady (czasem) można sobie poradzić, o tyle bez prawdziwej miłości życie traci cały smak!
Pewnego dnia trzydziestopięcioletnia Beata po prostu musi wejść do sklepu po ogromną tabliczkę ulubionej czekolady. Nie zważa nawet na kpiące spojrzenia innych ludzi, którzy zdają się sądzić, że dla osób z nadwagą takie przyjemności są wręcz zakazane. Beata jednak nie ma nic do stracenia, bo właśnie straciła wszystko, co miała ulubioną pracę w bibliotece. Zrezygnowana wraca do domu, gdzie na szczęście czekają na nią kochający rodzice i zupełnie nowy lokator pies, dzięki któremu już niebawem jej przewidywalne do tej pory życie zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni.
Małgorzata Lis w swojej kolejnej powieści zaskakuje czytelników zupełnie nową odsłoną swojego literackiego talentu. Do znanej już im wrażliwości na to, co ukryte w zakamarkach ludzkich serc, dokłada sporą dawkę poczucia humoru. O tematach ważnych i trudnych, takich jak nieumiejętność zaakceptowania siebie, samotność czy niepełnosprawność, pisze z wyczuciem, ale i z zachwycającą lekkością, sprawiając, że zagmatwane i niełatwe losy głównych bohaterów po prostu chce się poznać. Jak zwykle autorka serwuje nam bogaty zestaw czytelniczych wrażeń, tym razem złożony z dwóch równoległych opowieści o miłości dwojga dojrzałych ludzi, których drogi Bóg skrzyżował w najmniej oczekiwanym momencie ich życia.