Kilka słów o książce:
Dybuki to egzorcyzmy, polegające nie na przegnaniu duchów przeszłości, lecz na ich utuleniu. Ale co z moim własnym dybukiem? Jak mam się go pozbyć? Ciii, nie masz się go pozbywać. Musisz go uwolnić, pomóc mu znaleźć spokój.
Jest kobieta, Irene, którą nawiedził dybuk, żydowski duch małej dziewczynki zamordowanej w obozie zagłady - jak się dowiadujemy siostry bohaterki opowieści, która umiera jeszcze przed narodzinami głównej bohaterki. I ten duch nieznanej siostry, Mariette wchodzi w młodszą siostrę, Irene. A że jest to historia prawdziwa, młodsza siostra, nie znając starszej, postanawia uporać się z duchem siostry i przy okazji opowiada tę historię nam, świadkom historii i żyjącym - częściowo zdając relację z własnego życia, częściowo ku przestrodze, po części ku nauce
Dybuki to próba przepracowania traumy dziecka ocalałych przez stworzenie w literaturze miejsca dla siostry, która nie ocalała, stworzenie jej biografii, zarysu losu, który nie mógł się ziścić. Irene urodziła się parę lat po wojnie, parę lat po śmierci siostry, więc przerażające fakty z życia rodziny zna tylko ze strzępków opowieści i postanawia dać tej opowieści swój głos. Nie mam ani dzieci, którym mogłabym opowiedzieć tę historię, ani Boga, żeby jej wysłuchał. Postanowiłam więc napisać książkę czytamy w Preludium. Jest to głos nowoczesnej osoby, którą dziwi jej własna nostalgia, głos racjonalnej, lewicowej ironicznej feministki (wystarczy spojrzeć na galerię kobiecych postaci psychorabinkę łączącą Talmud z Freudem, przenikliwą detektywkę z pokoju z tajemniczą skrzynią, czy wreszcie Mariette ożywioną w tej powieści siostrę przyrodnią, biolożkę z Kanady). To różni tę książkę od wielu opowieści Żydów z drugiego pokolenia.
Niesamowitość tej historii w niezwykły sposób poraża, a gdy się już jest w tym dziwnym stanie odrętwienia, wynikającego z wiedzy, coś nakazuje wysłuchać tej historii do samego końca. Bo historie o duchach, widmach i dybukach to zawsze ukryte historie o nas samych, o jakich nie mieliśmy nawet pojęcia
Niesamowitość Dybuków polega nie tyle na kolejnej trudnej opowieści o Shoah, ale na perspektywie, z jaką do tej pory nigdy nie mieliśmy do czynienia, a która jest aktualna właśnie dziś, bo to dziś rozgrywa się ta hamletyczna, żydowska i freudowska droga ducha. A gdy czytamy słowa jak te: "Izrael jest tak naprawdę tylko jednym z dybuków, a porozumienia z Oslo to ledwie nieudane egzorcyzmy kręci się w głowie, a perspektywa zapiera dech. I tak oto, dzięki opowieściom, zmieniamy swoje życia, nadając egzystencji ciężar literatury.