Kilka słów o książce:
Ta książka to po prostu jazda po bandzie. Długie, porypane gitarowe solo grane do publiki tyłem.
Chcecie polskiego superbohatera? Nie ma sprawy. Weźcie na przykład takiego mieszkańca Katowic, Ryśka Zwierzchowskiego. Podstarzały rockman o niewyparzonej gębie, którego dieta to piwo, fajki i kebaby, największa pasja to muzyka, a jedyny przyjaciel to emerytowany górnik. Może być? Świetnie. To teraz walnijcie w niego piorunem.
Obdarzony nadprzyrodzonymi mocami Rysiek musi poradzić sobie z nowymi wyzwaniami: opinią publiczną, policją, kibicami, serią dziwnych przestępstw, krakowskimi mimami i tradycjami pewnej brytyjskiej rodziny. Czy im podoła? Czy zostanie przy tym sobą? A może zmieni się w kogoś bardziej superbohaterskiego?
Jakub Ćwiek zaprasza do energetyzującej opowieści podanej w gęstym polskim sosie, doprawionym pikantnym humorem i satyrą na naszą współczesną rzeczywistość. To prawdziwie szalona, komiksowo-rockowa jazda bez trzymanki!
***
Chciał parsknąć, ale skrzywił się tylko - liliputy zasuwające tam i z powrotem jak szkolna wycieczka na zakopiańskich Krupówkach robiły się coraz bardziej bezczelne, a w ustach czuł posmak, jakby całował się niedawno z jakąś baterią. Albo dał się nakarmić metalowym lizakiem.
- Co ci je? - zapytał Alojz. - Bo wyglondosz jak czi ćwierci do śmierci.
Rysiek podjął kolejną próbę otwarcia oczu. Znowu okupioną bólem i, jak się okazało, bezowocną.
- Co mi się stało? - zapytał.
- Wersja dugo czy krótko?
- Krótka.
- Pieron cie ciulnoł.