Oferta w cenach detalicznych. Zaloguj się aby mieć dostęp do oferty w cenach hurtowych.
Sprzedaż tylko na faktury dla zalogowanych klientów

Działy

Traktat o władzy

Wydawnictwo:
Kategoria:
Czas dostawy:
4 dni
Poleć znajomemu:
EAN:
9788389812933
Data dodania:
2024-04-24
Rok wydania:
2013
ISBN:
9788389812933
Oprawa:
Miękka
Format:
16.5x23.5cm
Ilość stron:
424
PKWIU:
58.11.1
Cena netto:
60.00 PLN
Cena:
63.00 PLN (zawiera 5% VAT)
Ilość:
Zapytaj o produkt

Kilka słów o książce:

Jest to dzieło jednego z najwybitniejszych umysłów europejskich, francuskiego politologa i ekonomisty, Bertranda de Jouvenel. Autora wydanej przed dwoma laty „Redystrybucji”. Opasłe tomisko liczy sobie 460 stron formatu B5, na których spisano dzieje władzy politycznej – od jej powstania poprzez monarchię, feudalizmy, do kapitalizmu i faszyzmu sprzed i z czasu II wojny światowej. (…) W książce zwraca się naszą uwagę przede wszystkim na coś, co na pierwszy rzut oka wydać się może uderzającym zbiegiem okoliczności: władza państwa systematycznie rosła przy jednoczesnym wzroście okrucieństwa rasy ludzkiej. Jako że napisano ją przez wydarzeniami w Hiroshimie, najbardziej wyraziste dla nas przykłady tego zjawiska pozostawały poza zasięgiem autora. Lecz warto zwrócić uwagę, że, będąc świadomi i obawiając się wielkiego potencjału okrucieństwa, jaki jest udziałem naszych współczesnych, powinniśmy stale mieć w pamięci, że ta potencjalność przerodziła się w fakt dzięki władzy państwa. Bomby atomowej nie stworzyła działająca niezależnie grupa „naukowców”, lecz pracownicy rządu Stanów Zjednoczonych, spośród których najważniejsi byli naukowcami. Lecz decyzja o tym, żeby opracować bombę atomową, wyszła od prezydenta Roosevelta, a decyzja o jej użyciu od prezydenta Trumana. Twierdzenie to nie przypisuje złej wiary każdemu urzędnikowi państwowemu; ma jedynie za zadanie zwrócić uwagę, że tylko państwo ma wystarczającą władzę, żeby dokonać zniszczeń na taką skalę i że państwo to zawsze politycy, niezależnie czy będą to politycy w Białym Domu, czy na Kremlu. Marzenie, że państwo może być zarządzane przez filozofów czy naukowców jest niebezpieczne i złudne. Gdyby bowiem filozofowie stali się królami, a naukowcy komisarzami, przekształciliby się w polityków, a władza dana państwu jest władzą, jaką przyznaje się ludziom, którzy są władcami państwa, ludziom poddanym wszystkim ograniczeniom i pokusom właściwym ich niebezpiecznemu rzemiosłu. Jeśli nie będziemy mieć tego na uwadze, powszechnie zapanuje optymistyczne przekonanie, żeby oddalić wszelkie wątpliwości i obawy, gdyż w państwie, jakie na myśli mają teoretycy, władzę sprawować będą ludzie o nieprzeciętnej mądrości i cnocie moralnej. Nic bardziej mylnego. Władza sprawowana będzie przez przede wszystkim ludzi, potem przez panujących, a przez naukowców i świętych na szarym końcu. Twórcy amerykańskiej konstytucji ulegli iluzji, że można ustalić „rząd praw, a nie ludzi”. Wszystkie rządy są rządami ludzkimi, choć lepsze z nich posiadają pewną domieszkę prawa, które stanowi efektywne ograniczenie dla zapędów władców.

Dodaj swoją opinie