Oferta w cenach detalicznych. Zaloguj się aby mieć dostęp do oferty w cenach hurtowych.
Sprzedaż tylko na faktury dla zalogowanych klientów

Działy

Kilka słów o książce:

Twórca kultowego programu „Magazyn kryminalny 997”, który przez lata elektryzował całą Polskę. Człowiek orkiestra, dziecko szczęścia, miłośnik dobrej zabawy, dziennikarz, wymagający szef, zdyscyplinowany, choć rozrywkowy. Szczerze opowiada o sobie, o plusach i minusach sławy, kulisach pracy dziennikarza i swej przewrotnej naturze. Nie oszczędza też TVP, do której niedawno wrócił, lecz na bardzo krótko…

Ma na koncie sporo:
- mnóstwo programów, w których badał zagadkowe zbrodnie sprzed lat, uczył, jak strzec się przed przestępcami, edukował – razem ze znanymi aktorami – jak nie wpaść w sidła naciągaczy
- kilkaset filmów dokumentalnych
- doświadczenia zdobywane podczas podróży – objechał niemal cały świat
- tysiące fotografii, szczególnie cykle portretów
-oraz życzliwość całego grona wiernych przyjaciół, choć trzeba przyznać, że nie mają z nim lekko, jako że co i rusz zastawia na nich pułapkę.


Michał Fajbusiewicz to nie tylko legenda telewizji. Ten facet stał się bohaterem masowej wyobraźni i nauczył nas, czym jest prawdziwa zbrodnia.
Wojciech Chmielarz, pisarz

Człowiek, który zmienił spojrzenie na zbrodnię.
Katarzyna Puzyńska, pisarka

Profesjonalista pełną gębą... Tak naprawdę to ludzie niewiele o nim wiedzą.
Jan Tomaszewski, były bramkarz polskiej reprezentacji

Fajbusa kocham od lat za jego wielką i często niedocenioną twórczość. Jest bardziej aktorem niż redaktorem, ale aktorem z najwyższej półki. Powinien na stałe mieć przed sobą kamerę.
Emilia Krakowska, aktorka

Fragment książki:
W więzieniu traktowali każdy wyjazd jak rozrywkę, bo jak przestępca siedział w Goleniowie, a musieli go wozić parę razy do Łodzi, bo tam odbywała się sprawa, to miał frajdę i odskocznię. Darmową wycieczkę. Na sali sądowej opowiadał, że nie mordował lewą ręką, jak pokazał pan Fajbusiewicz, tylko prawą i że to jest zniesławienie. W takim stylu to zwykle szło. Kilka lat po zdjęciu programu z anteny „Dwójki”, w Sądzie Okręgowym w Warszawie, w 2010 roku, jedyny raz przegrałem sprawę. Konkubina zamordowanego olimpijczyka żądała zadośćuczynienia za pokazanie jej w „997” w gronie podejrzewanych, bo rzekomo zepsułem jej reputację.

Dodaj swoją opinie

Inni klienci kupowali również